Sowiarnia

- Wysokie pomieszczenie z kilkoma zawsze otwartymi oknami. Do ścian przyczepionych jest wiele prętów, na których zawsze przesiadują sowy - te szkolne oraz uczniów. -

Weszła do sowiarni. Z lekkim obrzydzeniem ominęła wielkie sowy, oraz to, co po sobie zostawiły. Nie oglądając się, czy dziewczyny weszły za nią, czy nie, podeszła do okna, wyciągając kartkę oraz pióro. Wcześniej, zamoczywszy narząd pisania w atramencie, nabaźgrała kilka słów. No cóż, nie zapowiadało się ciekawie, dokładniej: "Yoo. Nie, wcale się nie stęskniłam. Mam sprawę..." i tutaj zastygła z nad kartką, zastanawiając się, jak wytłumaczyć całą sytuację.

-No, no Lis...
*Uśmiechnęła się znad jej ramienia*
-Liściki miłosne? Dobra, dobra. Żartowałam.
*Cofnęła się po pytaniu jakby oczekując jakiejś kary. To drugie skończyła w pewnej odległości od dziewczyny z miną Co złego to nie ja.*

- Taaa, do starszego o 30 lat czarodzieja? - Spytała retorycznie, nie ukrywając rozbawienia. Ponownie skupiła się na tych kilku zdaniach, zastanawiając się, co dopisać. Mimo, że nie za bardzo obchodziło ją to, że właśnie miała w planie łamanie szkolnego regulaminu, poczuła jakieś ukłucie niepokoju. Niemal natychmiastowo je zignorowała. Dopisała: "Potrzebuję trzy jaja smoków. Najlepiej na zaraz. Nie pytaj czemu, wszystko wytłumaczę na miejscu". Pokazała list Alex.
-Może tak być?

*Przejrzała jednym spojrzeniem papier i pokiwała głowa z uznaniem*
-Nie piszesz ras?
*Zapytała rozglądając się po pomieszczeniu*

- No tak, słuszna uwaga. Dzięki za pomoc. - Westchnęła cicho i dopisała: "Najlepiej Walijskiego Zielonego..." Zerknęła pytająco na Alex.
- A ty, jakiego byś chciała? - Jednocześnie poważnie zastanawiała się nad tym, gdzie będą trzymać te zwierzęta. No ale cóż, jak szaleć, to szaleć. Najwyżej wykopią je ze szkoły.

-Opalooki Antypodzki, podobno zmienia mu się kolor oczu pod wpływem emocji. Będziemy mieć coś wspólnego. Samicę chcę Arrissa takie imię co?
*Zatarła ręce z psychopatycznym uśmieszkiem*

- Ładne. Tylko potem nie odpowiadam za małe smoczki. - Westchnęła tylko i dopisała nazwę smoka. Potem, zastanawiała się, czy Meg też zechce mieć takiego "pupilka". No cóż, będzie trzeba na nią poczekać.
-Chyba będziemy musiały te smoki przechowywać w Zakazanym Lesie.

-Oj tam, oj tam. Wywalą jakby coś nas na bity pysk...
* Uśmiechnęła się*
-Przeżyjemy.
*Machnęła ręką*

- Jakoś na pewno... - Jęknęła. Jednak, jak już zaczęły, pasowałoby to skończyć, prawda? W tej chwili marzyła tylko o wskoczeniu na miotłę i zagraniu w Quidditcha.
- Jak myślisz, jakiego Meg będzie chciała mieć smoka?

-Złego, dużego, czarnego...
*Pokiwała głową jakby miało jej to pomóc ułożyć myśli*

- Czarny Hybrydzki... - Mruknęła do siebie, wpisując tą jakże szlachetną rasę smoka na listę. Po chwili zwinęła papier w rulonik i przywiązała go do nogi pierwszej lepszej sowy. Zwierzę od razu wyleciało przez okno, niosąc list do odbiorcy. Odwróciła się w strone Alex.
- Idziemy potrenować Quidditcha?

-Muszę...
*Mruknęła niezbyt entuzjastycznie*

- Jeśli nie chcesz, to nie. Zmuszać cię nie będę. - Wzruszyła tylko ramionami, po czym wyszła z sowiarni. Już za drzwiami odetchnęła z ulgą. Jednak, jej ubrania przesiąkły tym okropnym zapachem ptaszysk. Trudno, będzie je musiała wyprać. Skierowała swe kroki do lochów.

-Dobra, dobra idę.
*Podreptała za dziewczyną, nie chciała zostać tu sama wraz z ptaszyskami*